Film o bł. Artemidesie Zattim
"Zatti, nasz brat” to tytuł filmu krótkometrażowego, który opowiada o salezjaninie koadiutorze, pielęgniarzu, Artemidesie Zattim (1880 - 1951), który przez 40 lat troszczył się o ubogich i chorych z miasta Viedma. Tam kierował jednym z pierwszych szpitali w Patagonii, który nosi jego imię.
Tak wyglądał jego dzień: O 4.30 już na nogach. Rozmyślanie i msza. Następnie odwiedza wszystkich chorych w szpitalu. Potem na rowerze odwiedza chorych rozrzuconych po mieście. Po obiedzie entuzjastyczna gra w bocce z rekonwalescentami…
Lata młodzieńcze
Urodził się 12 października 1880 roku w Boretto (Włochy) w rodzinie rolniczej. Od najmłodszych lat nauczył się, co to jest praca i poświęcenie. W wieku niespełna dziewięciu lat zarabiał pieniądze jako pracownik na roli. Z powodu ubóstwa, w 1897 roku rodzina Zatti wyemigrowała do Argentyny. W Bahia Blanca Artemides uczęszczał do parafii prowadzonej przez salezjanów. Wkrótce stał się pomocnikiem proboszcza, z którym często pracował i modlił się. Artemides zapragnął zostać salezjaninem i jako aspirant zamieszkał w salezjańskiej wspólnocie w Bernal.
Gruźlica i obietnica
Zatti poważnie przejął się studiami, pragnąc jak najszybciej nadrobić utracony czas. W tym czasie opiekował się młodym kapłanem chorym na gruźlicę. W dniu, w którym Artemides miał otrzymać sutannę, sam zachorował. Ks. Evarisio Garrone, który miał doświadczenie w leczeniu gruźlicy, pełnił wówczas opiekę nad szpitalem. To on wraz z Artemidesem uprosił u Maryi Wspomożycielki Wiernych łaskę uzdrowienia. Artemides obiecał wówczas, że całe życie poświęci opiece nad chorymi.
Odpowiedzialny za aptekę
Wyzdrowiał i, tak jak obiecał, dotrzymał danego słowa. Na początku podjął obowiązki odpowiedzialnego za przylegającą do szpitala aptekę. Tam poznał charakter i styl pracy ks. Garrone – za pomoc płacił tylko ten, kto mógł. Po śmierci ks. Garrone Artemides wziął na siebie całą odpowiedzialność za dzieło.
W 1908 roku złożył śluby wieczyste jako salezjanin koadiutor. W całości poświęcił się opiece nad chorymi. Ludzie z podziwem przychodzili do niego, by uzyskać pomoc. Personel wykwalifikowany szpitala podziwiał go nie tylko jako bardzo dobrego dyrektora, ale przede wszystkim jako niezwykłego chrześcijanina.
Dzień w życiu…
Tak wyglądał jego dzień: O 4.30 już na nogach. Rozmyślanie i msza. Następnie odwiedza wszystkich chorych w szpitalu. Potem na rowerze odwiedza chorych rozrzuconych po mieście. Po obiedzie entuzjastyczna gra w bocce z rekonwalescentami. Od 14 do 18 ponowne odwiedziny chorych w szpitalu i poza nim. Potem do 20 pracuje w aptece. I znowu powrót do sal szpitalnych. Do godziny 23 studiuje medycynę i wreszcie czytanie duchowne. W końcu odpoczynek, ale w ciągłej dyspozycji na wypadek jakiegokolwiek wezwania.
Wzór salezjanina koadiutora
Uzyskuje dyplom z farmacji. W roku 1913 staje się inspiratorem budowy nowego szpitala, który potem został zburzony. Nie zniechęca się jednak i zaczyna od początku. Jak ks. Bosko, opiekę nad dziełami, które zostały mu powierzone, oddaje Opatrzności. W 1950 roku spadł ze schodów i musiał pozostać w łóżku.
Śmierć
Po kilku miesiącach wykryto u niego raka. Zmarł 15 marca 1951 roku. 14 kwietnia 2002 roku papież Jan Paweł II zaliczył Artemidesa Zatti w poczet błogosławionych.