Wyniki wyszukiwania dla:

WYŚWIĘCIŁEM DZISIAJ PAPIERZA…

Krzysztofa Papierza, salezjanina. Otrzymał on w darze Słowo (J 21, 20-25) o najmłodszym z apostołów, który sam siebie nazywał „uczniem, którego Jezus miłował”. Ewangelia wspomina też o Piotrze, który ulega zwykłej ludzkiej ciekawości i zazdrośnie pyta Mistrza o przyszłość Jana. W odpowiedzi słyszy: „Cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną!”.

Z tego dialogu wynika pierwsza lekcja dla każdego kapłana. Idziemy z Jezusem we wspólnocie, ale każdy na swój własny, niepowtarzalny sposób. Ilu ludzi, tyle dróg. Ile wrażliwości, tyle bogactwa. Ile ludzkich historii, tyle Bożych dzieł.
Każdy kapłan jest świadkiem działania Pana w ludzkich sercach. Jednak to nie on decyduje, kiedy i w jaki sposób drugi człowiek odkryje Boga, spotka Go i nawiąże z Nim relację. To sam Stwórca ma swój plan przygotowany dla poszczególnych ludzi. Żaden kapłan nie ma władzy nad ludzkimi sercami, choć są tacy, którzy tej iluzji ulegają. Kapłan ma iść, do świata i do drugiego człowieka, za Jezusem, nie przed Nim. Nie ma Go zastępować, ale być narzędziem w Jego ręku.
Drugą lekcję przynosi bohater dzisiejszej Ewangelii, św. Jan. To on podczas Ostatniej Wieczerzy położył głowę na sercu Jezusa. To on stał wiernie pod Krzyżem. On też biegł do pustego grobu niesiony nadzieją. Sprostał on najtrudniejszej próbie wierności, gdyż był głęboko zjednoczony z Panem. Siłę czerpał z miłości. On miał w sobie niewzruszoną pewność, że Jezus go kocha.
To styl życia, do którego powołany jest każdy kapłan. Każda Eucharystia powinna być sprawowana tak, jakby się składało głowę na sercu Jezusa. Jeśli tak – na wzór Janowy – kapłan jest zjednoczony z Chrystusem, jeśli żywa jest w nim pewność, że Bóg go kocha, to nigdy nie zabraknie mu sił, by przetrwać czas próby. I nie zabraknie mu nadziei nawet, gdyby wszyscy wokół wieszczyli koniec chrześcijaństwa.
Historia Jana jest zupełnie inna niż Piotrowa. Jan nie zaparł się Mistrza. Nie poniósł śmierci męczeńskiej. Łączyło ich jednak doświadczenie bliskości z Jezusem i świadomość, że zostali zaproszeni do czegoś, co ich przerasta.
Jan pisze o sobie, że nie tylko opisuje wielkie sprawy Boga, ale daje o nich świadectwo swoim życiem. To jest istota dzielenia się Ewangelią – żyć tak, by ludzie nie mieli wątpliwości, czy nasze świadectwo jest prawdziwe, czy udawane.
Powiedzmy sobie szczerze, to nie „fajni” księża wprowadzają ludzi w świat Dobrej Nowiny, ale ewangelicznie prości, pokorni i dobrzy. Ci drudzy i słowem, a jeszcze bardziej życiem potrafią ukazać fascynującego, żyjącego i kochającego Jezusa. Ci drudzy znają receptę na wszelkie kryzysy w Kościele, na jego oczyszczenie, na klerykalizm i na laicyzację.
Żródło Facebook – bp. Damian Muskus

Podziel się tym wpisem: