Wyniki wyszukiwania dla:

Kurs Animatora Salezjańskiego

Chciałbym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami oraz przeżyciami z minionego weekendu gdzie to w Krakowie w naszym Seminarium Salezjańskim odbyła się Szkoła Animatora Salezjańskiego.

Był to czas przedewszytskim Boży, wypełniony modlitwą. Czy to adoracja, czy Msza św., młodzież angażowała się w 100% bez żadnego gadania. Nie brakowało czasu rzecz jasna na formacje oraz zabawę w duchu salezjańskim. Młodzi dowiedzieli się dużo na temat systemu prewencyjnego, Ks.Bosko, liturgii, itd.  Organizatorzy w osobach księży jak i kleryków oraz oczywiście starsza młodzież po formacji dali z siebie wszystko i stanęli na wysokości zadania.
Jednak to nie wszystko… Zauważyłem jedną, wspaniałą rzecz. Mianowicie chodzi o serce młodego człowieka. Jest ono wypełnione pełnią miłości, lecz jest jedno ale: potrzebny jest ktoś, kto tę miłość wydostanie na wierzch. Po przemyśleniu wszytskiego stworzyłem trzystopniową „drabinkę” do tej miłości. zaczynając od najniższego schodka:
3) Wychowawca – może nim być nauczyciel, trener, ksiądz, kleryk, osoba zakonna, starzy przyjaciel itp. Są to osoby poza rodziną, które mają najwiekszy wpływ na wychowanie.
2) Rodzina (najbardziej rodzice) – Oni znają nas najlepiej, rodzice dali nam życie i chcą byśmy wzrastali. Od nich pierwszych uczymy się tej miłości i jest ona zasiana przez nich w naszych sercach.
1) Bóg – Pierwszy rodzic, pierwszy wychowawca. On nas powołuje do życia przez rodziców, On wykorzystuje wychowawców jako swoje narzędzia zbawienia. Zna nas na wylot i przed Nim się nie ukryjemy. Ale On chcę dla nas tej prawdziwej miłości, którą nas obdarowuje na każdym kroku, ale sami wpierw musimy ją chcieć.
Odnosząc się do pierwszego szczebelka i do minionego wydarzenia. To właśnie Bóg, Jezus tam działał w sercach tych młodych ludzi. Adoracja pierwszego dnia była utrwalająca mnie w tym przekonaniu. Obraz młodzieży klęczącej, śpiewającej, wychwalającej majestat Boży pozwalał odczuć szczęście w sercu każdego przebywającego tam salezjanina. Każdy uśmiech, czułem to głęboko, pochodził od Ducha Świętego, a sama atmosfera skłaniała do modlitwy jak i refleksji.
Dla tych wytrwałych, którzy dotarli do tego momentu posta, po pierwsze wielkie Bóg zapłać za poświęcony czas. Po drugie chcę zostawić Cię, drogi czytelniku z pewną myślą, która cały czas przewija się tutaj, a jest to miłość. Żyj nią bo ona daje życie, ona daje prawdziwe szczęście oraz możliwości działania. Ona jest w sercu każdego, nawet najtwardszego człowieka. Potrzeba tylko odpowiedniego dłuta.
Tekst: kl. Jakub Piątkowski SDB
Zdjęcia: Daniel Niedziela

Podziel się tym wpisem: